czwartek, 17 lutego 2011

"Neyse halim çıksın falim"... turkish coffee fortune telling!

AAAAaaa...odkryłam w sobie powolanie! :) zostanę turecką wróżką od przepowiadania przyszłości z fusów kawy :) a co! ktos na ochotnika chce uslyszec jak to sie mocno zakocha, ile bedzie mial dzieci i co zje jutro na sniadanie?? :P zgloszenia przyjmuje na priv! :D 

Moja kochana Nazli, u ktorej teraz mieszkam bardzo powaznie podeszla do sprawy "wprowadzania" mnie w kulture turecka :) i chwala jej za to.... i chwala jej mamie za przepyszne tradycyjne dania, ktorymi mnie faszeruje kazdego dnia od rana do wieczora! :) kuzwa...jak ja bede kleła cholerna "przemiane materii" (of course to wszystko jej wina)...chyba musze juz zaczac bo czuje, ze jak przytyje 10 kilosow to juz bede miala problem nawet z poruszaniem ustami :P Podsumowujac..od tygodnia nie robie nic innego tylko JEM :D Oczywiscie oprocz jedzenia w Turcji mozna znalezc równiez cos do picia.. :P i nie o Raki tym razem mowa :P ale o "turkish coffe" :D jako, ze nigdy nie bylam fanka tzw "kawy naturalnej" jest to dla mnie calkiem nowe doswiadczenie...z mala czarna. I do tego jeszcze kilka "gratisow" w postaci wrozb..mmm..nic tylko kawe pic!

No wiec z ta turecka kawa to wcale nie jest tak "hop-siup"...trzeba sie troszke pomeczyc :) zeby bylo tradycyjnie. wiec na poczatek wsypalysmy do garnuszka kawe, cukier i troche wody...Nazli dodala tez jakas przyprawe (nie pamietam co to bylo :/ )  potem to juz tylko podgrzewanie i mieszanie, podgrzewanie i mieszanie...i tak trzy razy :) zazwyczaj ta kawe podaje sie w malych filizankach (jak espresso, bo jest b.mocna) no to i my wytargalysmy jakies male filizanki z kuchni..a co tam :) niech juz bedzie tradycyjnie :) do kawy przygotowuje sie osobna szklanke wody, ktora popija sie kawe...zeby nie zostac otrutym :P kiedys dawno, dawno..ludzie dosypywali jakis "prezent" do kawy..calkiem niebezpieczny chyba a jego neutralizatorem byla woda..wiec po latach tradycja stalo sie to, ze jak kawa jest podana ze szklanka wody oznacza to, ze jest "czysta", bezpieczna. No to ja, zeby poczuc sie "bezpiecznie" pijac wlasnorecznie przygotowana kawe...tez sobie popijam ja woda :P:P 

Po czym mozemy przejsc do najciekawszej czesci rytualu...pora na odrobine magii! :D no wiec po wypiciu kawy odwracam filizanke spodem do gory, krece nia kilka razy mowiac "Neyse halim çıksın falim" i czekam az ostygnie.. po czym Nazli podnosi filizanke i patrzy i patrzy....i juz sobie mysle, ze chyba nie dozyje tej wrozby..ale udalo sie :D podobno mam uwazac na jakas kobiete, wysoka i szczupla (przyznac sie ktora to?!?!), ktora namiesza w moim zyciu :D jakies labedzie symbole milosci tam plywaly tez podobno w tych fusach...ale jakos trudno mi bylo je dostrzec :P ogolnie cala wrozba byla bardzo ciekawa.Podobno nawet ksiazka o tym jest. Po wszystkim umylam swoja filizanke..bo tak trzeba :) i oczywiscie zastanawialam sie co to za wysoka "malpa" chce mnie wkurzyc :D Teraz jak juz poznalam tajniki magii..nie ma na mnie mocnych :P





1 komentarz:

  1. Gratki Paula, teraz juz sie znasz na wrozeniu z fusow.. A to umiejetnosc wazna i ceniona na calych Balkanach :)
    Tylko jak zapomnialas o tych ohydnie slodkich slodyczach-zelkach - ratluk zdaje sie jest po turecku - ktore do tej kawy sie podaje? :)
    Pozdro,
    ola

    OdpowiedzUsuń